Spotkałam wspaniałego lekarza. Żałuję, że nie jest neurologiem albo neurochirurgiem… Ma zupełnie inną specjalizację, niezwiązaną z mózgiem, ale chcę o nim napisać, ponieważ jego podejście do pacjenta jest rewelacyjne.
W czwartek, o poranku, znalazłam się w prywatnej placówce medycznej i miałam mieć przeprowadzoną biopsję piersi. Trochę się bałam, bo oczywiście naczytałam się w internecie o tym jak to bardzo boli, jakie są komplikacje… Ech! Zawsze obiecuję sobie, że nie będę nic czytać i… zawsze czytam 😉
Tak czy owak, z lekką obawą weszłam do gabinetu…
– Dzień dobry – lekarz w średnim wieku spojrzał się na mnie i uśmiechnął.
Obok, przy biurku siedziała pielęgniarka. Podałam jej całą dokumentację, poprzednie USG, zgodę na badanie i położyłam się na wąskim łóżku.
– Teraz obejrzę to miejsce na USG… – powiedział lekarz, polał mnie żelem i zaczął jeździć kamerą po piersi.
– Może się wchłonęło – powiedziałam nieśmiało.
– Będę pierwszą osobą, która Pani o tym powie – na chwilę zamilkł – Widzę tę zmianę. Nie jest większa, ale jest – usłyszałam po chwili.
Zaczął otwierać jakieś torebki, chyba ze strzykawką i czymś tam jeszcze. Nie patrzyłam, żeby się nie denerwować. Widok igły jest dla mnie zawsze lekko stresujący.
– Teraz proszę włożyć rękę pod głowę i poczuje Pani delikatne ukłucie…
– Trochę się boję – wymamrotałam.
– Nie ma się czego bać. Ja tu jestem po to, żeby udowodnić, że nic Pani nie jest – powiedział magiczne słowa.
Powiedział to takim tonem, w taki sposób, że cały strach mnie opuścił. W odróżnieniu od pani z poradni bólu nie mówił o chorobie, o ewentualnych zagrożeniach. Mówił za to o zdrowiu, o pozytywnych diagnozach, o tym co dobre…
Samo badanie przebiegło bardzo szybko i bezboleśnie. Poczułam tylko lekkie ukłucie, ale delikatniejsze niż pobranie krwi. Potem przez chwilę musiałam leżeć nieruchomo i… koniec. Wyniki będą do odbioru za tydzień.
Wyszłam z gabinetu uśmiechnięta. Zbyszek czekał w korytarzu, tak jak poprzednim razem. Tylko różnica polegała na tym, że w poradni bólu doprowadzono mnie do płaczu, bólu i dygotu a dzisiaj… W zadziwiający sposób czułam spokój i miałam dobre przeczucia.
Jak bardzo różni są ludzie… Nie wszyscy zasługują na to, by nazwać się lekarzem. Pani z poradni bólu na pewno do nich nie należy.