Zmiany, zmiany, zmiany…

Nadszedł czas na zmiany… W ramach mojej osobistej akcji „nie załamuj się”, postanowiłam obciąć moje bardzo długie włosy. Na krótko. Miał na to wpływ również inny fakt, po wszystkich lekach, sterydach, które przyjmowałam moje włosy osłabiły się i wypadały w zbyt dużych ilościach. Tak czy owak względy zdrowotne i psychologiczne spowodowały, że usiadłam na fotelu u fryzjera…
Do momentu, kiedy trzeba było umyć włosy, było nawet dość zabawnie. Ale kiedy miałam odchylić głowę do tyłu nad umywalkę…
– Nie mogę – zawołałam – Nie dam rady. Boli…
– A może bokiem? – odezwał się głos nade mną.
Przekrzywiłam głowę, było jeszcze gorzej.
– Nie wiem co robić? – zdenerwowana „pani od mycia” nerwowo kręciła się wokół mnie – Wiem! – krzyknęła nagle – Niech Pani chwilę zaczeka! – usłyszałam i zobaczyłam jak znika w korytarzu.
Czekałam chwilę. Pani pojawiła się dość szybko, niosąc ze sobą ręcznik, butelkę z szamponem, odżywkę…
– Pójdzie Pani pod prysznic i umyje się sama. Na stojąco. – oświadczyła z promiennym uśmiechem.
– Super! – odparłam, podziwiając jej pomysłowość – Tego jeszcze nie było…
Fryzjerka, do której chodzę, przyjmuje w salonie SPA, dlatego są tu też prysznice. Przeszłyśmy korytarzem do pomieszczeń mieszczących się w oddalonej części salonu. Prysznic był całkiem spory. Umyłam włosy i wyszłam. Przed drzwiami czekała na mnie „pani od mycia”.
– Wszystko w porządku? – zapytała.
– Tak. Wszystko dobrze – uśmiechnęłam się do niej uspokajająco.
Wróciłyśmy. Usiadłam na fotelu a fryzjerka przystąpiła do działania. Włosy opadały wokół mnie. Nagle przeszył mnie piorun. Głowa zaczęła boleć. Chciałam przerwać to wszystko, położyć się, odpocząć… Minuty wydawały się być godzinami. Straciłam całą radość z tej zmiany. Zamknęłam oczy i czekałam tylko, aż będę mogła wyjść. W tej chwili nie zależało mi, jak będę wyglądać.
– Dzisiaj nie obetnę więcej – usłyszałam zza pleców – Włosy muszą przyzwyczaić się do nowej długości, zacząć układać…

Spojrzałam w lustro i… Wyglądałam strasznie. Fryzura zbyt krótka z tyłu a z przodu… została jakaś dziwaczna grzywka. Ból jednak był na tyle silny, że nie miałam siły o tym dyskutować.
– Wrócę tu za kilka dni i dokończymy – wyjąkałam, wstając z fotela i zakładając szybko czapkę.
– Tak właśnie trzeba zrobić – odpowiedziała fryzjerka – Wszystko musi zacząć się układać. Wtedy będzie wiadomo co robić dalej.

Tak zakończyła się moja chęć zmian… Dziwną fryzurą i postanowieniem powrotu do długich włosów.

Postscriptum.
Zbyszek, na mój widok, po pierwszym szoku i chwili milczenia, stwierdził, że nie jest źle. Po kilku godzinach powiedział, że coraz bardziej podobają mu się moje nowe, krótkie włosy. Jak widać do wszystkiego można się przyzwyczaić.