Pytania bez odpowiedzi.

Za kilka dni czeka mnie druga operacja. Myślę o tym i boję się. Straciłam grunt pod nogami. Straciłam optymizm, który zasiałam w sobie w ostatnim czasie. W głowie kołaczą mi się myśli… Jak będzie tym razem? Czy będzie trudniej? Będzie bardziej boleć?

Minęło dopiero kilka tygodni, od kiedy leżałam na stole operacyjnym po raz pierwszy… Kości i tkanki nie zdążyły się jeszcze wygoić a już za chwilę… Jestem ogólnie słabsza. Boję się operacji. Boję się bólu po operacji. Ale chyba najbardziej boję się tego, czy tym razem się uda… A przecież nikt nie może, nie umie odpowiedzieć mi na to pytanie. Czy będą jakieś komplikacje? Zawsze może być gorzej. Może też być lepiej, tylko w to trudno mi dzisiaj uwierzyć.

Tym razem, o samej operacji, prawie z nikim nie rozmawiam. Zbyszek, rodzice są koło mnie, ale też o tym nie rozmawiamy. Ludzie wokół trochę zamilkli. Usunęli się. Z niepowodzeniem trudniej sobie poradzić. Tym bardziej takim, które wpływa na nasze życie, zdrowie… Kiedy rozmawiam z kimś o drugim podejściu, większość nic nie odpowiada, milczy… Ja też zaczęłam milczeć.

Ból towarzyszy mi od kilku dni codziennie. Czasami mniejszy, czasami większy. Mam wyładowania. Mrowienie i pieczenie twarzy. Łzy płynące z lewego oka. Pisk i szum w lewym uchu. Mięśnie twarzy znowu opadły i nie mogę uśmiechnąć się w pełni lewą stroną. Bolą zęby z lewej strony. Wszystko wróciło do stanu sprzed pierwszej operacji.

Nie umiem, tym razem, myśleć z nadzieją. Brakuje mi jej. Staram się. Naprawdę. Mimo to w głębi duszy kołacze mi się myśl, że wszystko może się zdarzyć. Uprawiam więc pozytywną auto-hipnozę.

Wmawiam sobie…
…, że obudzę się bez bólu neuralgicznego.
…., że nie będzie żadnych komplikacji.
…., że każdy dzień po operacji będzie lepszy, zdrowszy.
…, że będę mogła żyć, tak jak kiedyś.
…., że wszystko będzie, musi być dobrze.

CIĄGLE WIĘC PYTAM NIEWIADOMO KOGO, CZY TYM RAZEM BĘDZIE DOBRZE?