Dwa szczęścia.

Nasze małe kociaki zakręciły naszym życiem w całości. Są piękne, mądre i śmieszne, ale wymagają też sporo zainteresowania. Są jak małe dzieci, które potrzebują zarówno ciągłej uwagi i opieki, jak i zabawy.

Mała kotka to Jowita lub Freja, nie zdecydowaliśmy się jeszcze, jest wielką amatorką przytulania. Uwielbia dotyk, pieszczoty… Jest bardzo skoczna i zwinna, porusza się jak puma, z gracją. Wszystkiego bardzo się boi. Kiedy słyszy nowy dźwięk albo wydaje jej się, że coś na nią czyha, od razu chowa się, biegnąc w najdalszy kąt mieszkania jak opętana. Próbujemy ją uodpornić, wzmocnić, żeby poczuła się bezpiecznie, ale to chyba jeszcze długa droga… Jest bardzo gadatliwa. Ciągle coś do nas mówi. Właśnie usadowiła się koło mnie i patrzy swoimi wielkimi, kochanymi oczyma.

Mały, to Malkolm lub Loki, w jego przypadku też nie mamy jeszcze sprecyzowanego zdania. Jest kompletnie inny. Niczego się nie boi, wszystkiego jest ciekawy. Jest go pełno wszędzie… Właściwie mógłby się bawić i „polować” bez przerwy. Jest trochę młodszy od niej. Wpatruje się w swoją starszą siostrę jak w obrazek, co nie przeszkadza mu skakać na nią i „atakować”, kiedy tylko może. Tam gdzie jest ona, zazwyczaj pojawia się i on. Jest jak małe dziecko. Nie wszystko rozumie i przygląda się nam wtedy z wielkim zaciekawieniem. Mało mówi, raczej gruchocze jak sowa.

Ona jest rasy rosyjsko-niebieskiej, On to kot norweski-leśny. Każdy jest inny, zarówno z charakteru, jak i z wyglądu. Dały nam dużo szczęścia i pochłonęły mnóstwo energii 😉