Neurostymulator. Myślę o tym rozwiązaniu. Szanse na to, że mógłby pomóc są niewielkie. Potocznie mówiąc – pół na pół a ryzyko i utrudnienie życia spore, ale… Na początku byłam przeciwna takiemu rozwiązaniu, dzisiaj coraz częściej o nim myślę. A gdyby się udało? Gdyby to urządzenie pomogło? Zbyszek na razie nie chce ze mną o tym rozmawiać. Na myśl o tym, że miałabym elektrody w głowie i urządzenie sterujące w ciele, jakoś robi mu się słabo. Ja… No cóż, zaczynam nie wiedzieć innego rozwiązania. Gdyby to było 100% szans powodzenia, ruszyłabym na stół operacyjny już dzisiaj. Ale, jak już doskonale wiem, nie ma pewnych rozwiązań w przypadku tej choroby – neuralgii nerwu trójdzielnego.
Pamiętam jak myślałam, że postawiona diagnoza konfliktu między tętnicą a nerwem jest moim oknem na świat. Stwierdzono przyczynę, powinno istnieć rozwiązanie. Myślałam, że skoro już wiadomo co mi dolega, znany jest powód, to można mnie wyleczyć. Tak się nie stało. Nie zawsze poznając problem, umiemy go rozwiązać.