Jeden dzień.

Został jeden dzień. Jutro operacja. Dzisiaj za pięć godzin idę do szpitala i… boję się. Wiem, co podpowiada mi rozum, ale moje emocje już dawno nie są racjonalne. Wczoraj wieczorem Zbyszek przytulił mnie wieczorem i mówił… Przypominał mi dlaczego to robię, jak inaczej może być, że to szansa na lepsze życie dla nas… A ja? Płakałam. Strach przed bólem… Przed tym, że się nie uda… Po prostu. Pójdę dzisiaj do szpitala. A jutro… Będzie to, co ma być.…Continue reading Jeden dzień.

Dwa dni.

Za dwa dni mam operację. Bardzo mnie boli lewa strona głowy. Co kilkanaście minut strzela piorun. Dzisiaj rano rozmawiałam z moją przyjaciółką, na skype’ie, bo nie ma jej tu, obok, w Polsce. Mieszka w Belgii. Bardzo mi jej brakuje w codziennym życiu. Na chwilę zapomniałam… Ale znowu jestem tylko ja, moje myśli i strach przed bólem. Pomyślałam teraz, że muszę mieć nadzieję. Nadzieję, że operacja się uda. Nadzieję, że zacznę wreszcie żyć normalnie. Nadzieję, że odzyskam…Continue reading Dwa dni.

Pięć dni.

Dzisiaj, w samo południe, odwiedziłam mojego dentystę. Zaczęła mi się ruszać koronka – lewa, górna piątka. Już na samą myśl o tym, że ktoś dotknie mojej, lewej, obolałej strony, robiło mi się zimno… Ale nie było wyjścia. Ruszająca się koronka podrażniała wszystkie połączenia w nerwie trójdzielnym. Nie mogłam ruszać szczęką. Mówienie sprawiało mi trudność, nie mówiąc o innych czynnościach. Za kilka dni operacja… nie mogłam zwlekać. Asystentka umówiła mnie z dnia na dzień,…Continue reading Pięć dni.

Sześć dni.

Zostało sześć dni do operacji. Wczoraj wieczorem zrobiłam coś, czego chyba robić nie powinnam. Obejrzałam film z dość dokładnym opisem przebiegu mikrodekompresji. Dwóch lekarzy opowiadało o poszczególnych etapach, dodatkowo pokazując na slajdach wszystko to, o czym mówili. Schematyczne rysunki nie wywołały we mnie takiej reakcji, jak ujęcia z przebiegu operacji, jakiegoś bezimiennego pacjenta. Najbardziej uderzył mnie moment, kiedy neurochirurg wycinał “dziurę” w czaszce… Fachowo mówi się na to kraniotomia. Chodziłam…Continue reading Sześć dni.

Dyplom versus wiedza.

Niedawno przypomniała mi się prywatna wizyta, w jednym z gabinetów neurologicznych. Oczywiście trafiłam tam w poszukiwaniu pomocy. Zdarzenie miało miejsce około półtora roku temu… Lekarz, ceniony i polecany. Sprawdziłam go na portalu oceniającym lekarzy. Opinie miał różne, ale przeważały te dobre. Wybrałam się więc do niego. To jeszcze był ten czas, kiedy próbowałam znaleźć cudowny lek przeciwbólowy, który by mi pomógł i nie dawał skutków ubocznych. Wtedy jeszcze wierzyłam, że znajdę taki specyfik… Przyjechałam…Continue reading Dyplom versus wiedza.

Mam wiadomość.

Słoneczne, wtorkowe popołudnie. Zadzwoniła do mnie koordynatorka z podwarszawskiego szpitala, w którym, w okresie wakacji, próbowałam załatwić sobie zabieg mikrodekompresji. Wtedy usłyszałam, że mogą to zrobić w październiku 2018 roku… Na dokumencie potwierdzającym datę zabiegu, drukowanymi literami widniał napis: “PILNE!”. – Mam dla Pani propozycję nowego terminu. – usłyszałam – Proponujemy przeprowadzenie operacji w lutym, za trzy tygodnie. Głos w słuchawce na chwilę zamilkł a ja zbierałam myśli. Byłam…Continue reading Mam wiadomość.

Ostatnia wizyta…

Byłam na wizycie u profesora M. Ostatniej wizycie przed operacją. Chciałam sprawdzić czy moje wyniki krwi nie są jakimś przeciwskazaniem… Może przede wszystkim chciałam zobaczyć człowieka, który za trzy tygodnie będzie otwierał mój mózg… Była to krótka wizyta. Padło kilka pytań i odpowiedzi. Zobaczyłam normalnego lekarza, który słuchał mnie i odpowiadał rzeczowo, który uśmiechał się do mnie i całym sobą emanował spokojem. — Panie doktorze, boję się – powiedziałam – nim bardziej zbliża się termin operacji, tym…Continue reading Ostatnia wizyta…

Szpitalny żywot – część czwarta “The end”

Kilka dni nic nie pisałam, ponieważ pobyt w szpitalu okazał się bardzo ciężkim okresem… Ból stał się nie do zniesienia. Po dwunastu dniach spędzonych pod kroplówkami, lekarze uznali, że nie mogą mi pomóc i wypuścili mnie do domu. Kuracja acyklovirem nie przyniosła rozwiązania problemu z neuralgią. Mam tylko nadzieję, że na dłuższy czas pozbawiła mnie opryszki. Okazało się, że lekarze mieli nadzieję, że mój ból głowy wynika z zapalenia wywołanego wirusem HBV. Jednak z dnia na dzień czułam się…Continue reading Szpitalny żywot – część czwarta “The end”

Szpitalny żywot – część trzecia

Dzisiaj rano obudziłam się z tak potwornym bólem głowy, że tylko łzy ciekły mi po policzkach. Leżałam na szpitalnym łóżku i patrzyłam w okno, w nadziei, że zaraz coś się zmieni… Ból zmniejszy się albo minie całkowicie. Nic jednak się nie zmieniało. Czas stanął w miejscu. Przyszedł lekarz numer 1. – Tak Panią boli? – usłyszałam pytanie – Żle Pani wygląda… – Tak, tak boli… – odparłam leżąc nieruchomo pod kocami. Z lewej ręki…Continue reading Szpitalny żywot – część trzecia

Szpitalny żywot – część druga

Dystans do siebie i świata zewnętrznego, szczególnie w szpitalu, staje się poszukiwanym “produktem”. Czasami jednak trudno zachować zdrowy rozsądek. Na własnej skórze przekonałam się, że bywa trudno… Przed południem do szpitalnego pokoju zawitała grupa studentów z  Bliskiego Wschodu. Na czele tej gromady stał lekarz z oddziału, na którym leżę. Zaczęli zadawać mnóstwo pytań. Odpowiadałam, rozmawiałam i uśmiechałam się przez blisko godzinę. No i stało się… Nadwyrężone mięśnie lewej strony twarzy zaczęły drgać. Ukryłam…Continue reading Szpitalny żywot – część druga