Byłam na wizycie u profesora M. Ostatniej wizycie przed operacją. Chciałam sprawdzić czy moje wyniki krwi nie są jakimś przeciwskazaniem… Może przede wszystkim chciałam zobaczyć człowieka, który za trzy tygodnie będzie otwierał mój mózg… Była to krótka wizyta. Padło kilka pytań i odpowiedzi. Zobaczyłam normalnego lekarza, który słuchał mnie i odpowiadał rzeczowo, który uśmiechał się do mnie i całym sobą emanował spokojem. — Panie doktorze, boję się – powiedziałam – nim bardziej zbliża się termin operacji, tym…Continue reading Ostatnia wizyta…
Kategoria: neuralgia
Opowieść o życiu z neuralgią nerwu trójdzielnego, o ludziach wokół, drodze do świadomości, o próbach leczenia, oparta na autentycznej historii mojego życia.
Boję się…
Dwa dni temu zaczęło mnie niemiłosiernie boleć. Znowu leżałam w łóżku. Ból odczuwałam jako ciągły, dodatkowo co pewien czas dochodziły mocne uderzenia, które zwijały moje ciało w kłębek. Leżałam i marzyłam o zaśnięciu. Leżałam i marzyłam, żeby mnie nie było, żebym nic nie czuła. A czułam tylko to, że nie wytrzymam ani sekundy dłużej. Czasami się poddaję. Ból obezwładnia moje ciało i duszę. Nie myślę jak prawdziwa ja, Ola. Wydaje mi się wtedy, że jestem…Continue reading Boję się…
Nie musi być perfekcyjnie…
Wpadłam chyba w marny czas swojego życia… Ostatnie tygodnie to trochę więcej bólu, trochę więcej rozczarowań i strach przed zbliżającą się operacją… Wszystko to dopadło mnie niepostrzeżenie. Dzisiaj czytałam trochę prasy branżowej, trochę newsów i trochę o TN. Utkwiło mi w głowie jedno zdanie, którym chciałam się podzielić. Jedno zdanie napisane przez człowieka ze Stanów Zjednoczonych, chorego na neuralgię nerwu trójdzielnego… W swoim poście ze wskazówkami o tym “Jak przeżyć czas…Continue reading Nie musi być perfekcyjnie…
Nowy Rok – 2016
Miałam plany… Mieliśmy wyjechać do Krakowa. Mieliśmy spędzić cudownego Sylwestra w małym, rodzinnym gronie. Grzane wino… Dobre jedzenie. Przyjemne rozmowy. Muzyka. Następnego dnia chcieliśmy “połazić” po Krakowie… po Kazimierzu i nie tylko. Miałam plany… Zostaliśmy w domu, bo w dniu wyjazdu obudziłam się z potężnym bólem głowy i piorunami uderzającymi w mój mózg, co kilkanaście sekund… Zostały marzenia… Leżąc w łóżku i łykając co jakiś czas zoldiar, żeby zasnąć, wyobraziłam sobie wspaniałego Sylwestra… Zobaczyłam siebie w Krakowie. Jaś…Continue reading Nowy Rok – 2016
Samotność…
Ostatnio wiele się zmieniło. Kilka dni między WIgilią a Nowym Rokiem przewartościowało moje myślenie… Może szerzej otworzyłam oczy? Nim jestem starsza, tym mniej mam złudzeń. Zwykle rozczarowania przynoszą ze sobą najbliżsi ludzie. Spodziewam się czegoś, liczę na kogoś i nagle okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Że jakaś relacja nie jest idealna. Pomimo to kocham dalej, ale już inaczej… Nigdy nie wracam do pierwotnego stanu emocji.…Continue reading Samotność…
Wigilia inna niż wszystkie…
W tym roku Wigilię spędzaliśmy u mojego brata. Jak zawsze wieczorem. Jak zawsze upiekłam pstrągi i łososia z migdałami dla całej rodziny. Pierwszy raz w życiu upiekłam też ciasteczka a’la pierniczki, w kształcie reniferów… Razem ze Zbyszkiem zapakowaliśmy prezenty. Ubraliśmy się świątecznie i ruszyliśmy w drogę. Byłam szczęśliwa. Byliśmy razem… ja, Zbyszek i Jaś. Przed nami zapowiadał się cudowny wieczór w gronie najbliższych osób. W trakcie podróży, co kilka minut…Continue reading Wigilia inna niż wszystkie…
Szpitalny żywot – część czwarta “The end”
Kilka dni nic nie pisałam, ponieważ pobyt w szpitalu okazał się bardzo ciężkim okresem… Ból stał się nie do zniesienia. Po dwunastu dniach spędzonych pod kroplówkami, lekarze uznali, że nie mogą mi pomóc i wypuścili mnie do domu. Kuracja acyklovirem nie przyniosła rozwiązania problemu z neuralgią. Mam tylko nadzieję, że na dłuższy czas pozbawiła mnie opryszki. Okazało się, że lekarze mieli nadzieję, że mój ból głowy wynika z zapalenia wywołanego wirusem HBV. Jednak z dnia na dzień czułam się…Continue reading Szpitalny żywot – część czwarta “The end”
Szpitalny żywot – część trzecia
Dzisiaj rano obudziłam się z tak potwornym bólem głowy, że tylko łzy ciekły mi po policzkach. Leżałam na szpitalnym łóżku i patrzyłam w okno, w nadziei, że zaraz coś się zmieni… Ból zmniejszy się albo minie całkowicie. Nic jednak się nie zmieniało. Czas stanął w miejscu. Przyszedł lekarz numer 1. – Tak Panią boli? – usłyszałam pytanie – Żle Pani wygląda… – Tak, tak boli… – odparłam leżąc nieruchomo pod kocami. Z lewej ręki…Continue reading Szpitalny żywot – część trzecia
Szpitalny żywot – część druga
Dystans do siebie i świata zewnętrznego, szczególnie w szpitalu, staje się poszukiwanym “produktem”. Czasami jednak trudno zachować zdrowy rozsądek. Na własnej skórze przekonałam się, że bywa trudno… Przed południem do szpitalnego pokoju zawitała grupa studentów z Bliskiego Wschodu. Na czele tej gromady stał lekarz z oddziału, na którym leżę. Zaczęli zadawać mnóstwo pytań. Odpowiadałam, rozmawiałam i uśmiechałam się przez blisko godzinę. No i stało się… Nadwyrężone mięśnie lewej strony twarzy zaczęły drgać. Ukryłam…Continue reading Szpitalny żywot – część druga
Szpitalny żywot – część pierwsza
W piątek trafiłam do szpitala na umówione leczenie opryszczki. Hmmm… Miałam zniszczyć wirusa HBV, żeby nie przeszkodził w przeprowadzeniu operacji, tymczasem zainteresowano się tu również innymi objawami, czyli: – wynikami krwi – wychudzeniem – innymi ewentualnymi chorobami immunologicznymi Według mnie trochę jest to działanie na wyrost. Problemem jest ból głowy, zębów, strach przed bólem i co się z tym wiąże strach przed gryzieniem… Ja czuję, że gdyby zniwelowano u mnie ból głowy, wszystko wróciło by do normy.…Continue reading Szpitalny żywot – część pierwsza