W służbie człowiekowi…

Służba zdrowia to taka instytucja, tacy ludzie, którzy powinni służyć pomocą drugiemu człowiekowi. Tymczasem… Umówienie wizyty do specjalisty, graniczy z cudem! Dzwonię do przyszpitalnej poradni bólu w Warszawie, żeby umówić się na wizytę do jednego z poleconych, przez mojego neurochirurga, lekarzy. Lekarka, o którą mi chodzi, przyjmuje tylko tam. Nie ma praktyki prywatnej. Zatem dzwonię i słyszę: – Droga Pani – w słuchawce odzywa się chrapliwy i lekko zirytowany głos – miejsc nie ma… Co Pani sobie…Continue reading W służbie człowiekowi…

Neurochirurg.

Ból jest wszechogarniający. Trwa nieustannie. Decyduję się na wizytę u mojego neurochirurga… Godzina ósma rano. Dojeżdżamy do szpitala i idziemy na oddział. Stajemy w kolejce. Przed nami kilka osób. Profesor przyjmuje swoich pacjentów przed operacjami, w każdą środę. Poznaje mnie od razu. Zaprasza do gabinetu i pyta: – Jak Pani słyszy? – Bywa różnie – odpowiadam – najczęściej słyszę, ale bywają dni, kiedy nic nie słyszę. – No tak… – Panie…Continue reading Neurochirurg.

Postanowienia.

Postanowiłam coś postanowić 😉 Jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało, tak właśnie było… Zmusiłam się do tego, żeby określić przynajmniej kilka swoich decyzji i tak…. 1. Postanowienie numer jeden. Po majówce odwiedzę mojego neurochirurga i skonsultuję obecny stan i możliwości działania. Raz jeszcze. Bez nadmiernych oczekiwań. 2. Postanowienie numer dwa. Pójdę na pantomogram. Mój dentysta chce raz jeszcze obejrzeć obecny stan szczęki. Nie za bardzo wierzę w to, że mogłoby być coś źle,…Continue reading Postanowienia.

Zbyszek.

Jest jedna osoba na tym świecie, która jest ze mną ciągle. Widzi wszystko. Ból, strach, łzy, bezsilność, utratę woli… Widzi chęć życia i resztki wiary. Jest ciągle i w jakimś stopniu choruje razem ze mną. Nie boli go fizycznie. Ból jest psychiczny. Kiedy ja leżę i krzyczę z bólu, jest koło mnie. Bez niego dawno już nie miałabym siły żyć. Myślę, że bez niego próbowałabym popełnić samobójstwo. Może nie… bo cały czas mam…Continue reading Zbyszek.

Brak decyzji.

Minęło kilka tygodni od ostatniego wpisu… Pisanie ciągle o tym, że boli, że nie mam już siły… Chciałabym móc napisać coś innego. Dodać nadziei sobie i innym, którzy czytają mojego bloga. Chciałabym powiedzieć, że nawet w beznadziejnej sytuacji można znaleźć drogę wyjścia. Dwa dni temu pisałam maila do mojego taty, który raz jeszcze zaczął pytać się wśród znajomych lekarzy na świecie, czy ktoś nie mógł by mi jakoś pomóc. Niestety diagnozy mailowe bywają bardziej…Continue reading Brak decyzji.

Jest… (cd.)

Budzę się nad ranem. Jest po piątej. Powoli rozjaśnia się, wschodzi słońce. W taki dzień jak dzisiaj, nie znoszę się budzić, bo czuję ból a kiedy śpię… nic nie czuję. Zamykam oczy. Chcę zasnąć. Łykam tabletkę. Silną, przeciwbólową tabletkę na receptę, która nie pomaga, ale trochę otumania odczucia bólowe. Wtedy łatwiej mi zapaść w sen. Kładę głowę na prawym boku. Ból rozsadza mi lewą stronę twarzy. Przekręcam się na drugi bok. Chory bok. Jest…Continue reading Jest… (cd.)

Nadchodzi… (cdn.)

– Może zrobię sobie przerwę w pracy? – zastanawiam się patrząc na niedokończony rysunek miśka, który uśmiecha się do mnie z ekranu monitora. Odkładam piórko od tabletu, przeciągam się i wstaję. Jestem zadowolona, rysunek zaczyna nabierać dobrych proporcji. Idę do kuchni. Jeden krok, drugi, trzeci… – Aaaaa! – słyszę swój własny krzyk. Czaszkę przeszył mi niesamowity ból. Trzy, może cztery sekundy uderzenia, którego nie można ani…Continue reading Nadchodzi… (cdn.)

38. dzień

Walczę o swoje prawdziwe życie. Wierzę, że w końcu musi nadejść taki dzień, kiedy nie będę cierpieć. Boli mnie dzisiaj. Bardzo mocno. Prawdopodobnie dlatego właśnie piszę ten tekst… W obliczu bezsilności, pisanie, w jakiś sposób pomaga. Kiedy piszę, mówię o tym, o czym staram się nie mówić do najbliższych. Nie chcę oglądać ich zmartwionych oczu, znieruchomiałej pozy, współczucia… Nie chcę czuć, że obarczam ich swoim ciężarem… Widzę to, kiedy…Continue reading 38. dzień

03:11

Trzecia w nocy. Dokładnie jedenaście minut po trzeciej… Obudziłam się. Twarz mnie pali. Chce mi się wyć. Drapię skórę na nodze, żeby receptory w mózgu odpowiedzialne za odbieranie uczucia bólu zajęły się innym punktem niż moja głowa. Drapię tak mocno, że na skórze pojawia się krew. Pomimo tego ból nie mija… Łzy ciekną po mojej twarzy. Każda z nich wypala mi jak ogień policzek. Nie umiem jednak zatamować płaczu… Jest we mnie zbyt wiele bezsilności……Continue reading 03:11

25. dzień

Dzisiaj jest dwudziesty piąty dzień bólu. Nieustannie boli mnie głowa. Bez żadnej chwili przerwy. Ból jest bardzo silny albo nie-do-wytrzymania. Taki kiedy myślę, że nie dam rady żyć już ani chwili dłużej. Od kilkudziesięciu długich dni ból stał się nieodłączną częścią każdego mojego dnia. Obiecywałam sobie, że spróbuję zażyć leczniczą marihuanę (Sativex), która czeka na mnie w lodówce. Potrzebuje dwóch tygodni wolnego… To czas w którym podobno organizm przystosowuje…Continue reading 25. dzień