Spustoszenie.

Ból cały czas trwa. Raz mniejszy, raz większy. Przynosi coraz większe spustoszenie w moim organizmie i duszy. Po latach cierpienia mam coraz mniej siły na walkę o lepsze życie, bez bólu. Dziwi mnie fakt, że medycyna nie radzi sobie z takim, wydawać by się mogło, dosyć prostym problemem. Lekarze są w stanie przeszczepić prawie każdy narząd, wyhodować jakiś organ, uruchomić sparaliżowane kończyny a nie są w stanie pomóc w walce z bólem… Może przemawia przeze mnie zniechęcenie, może…Continue reading Spustoszenie.

Sama.

Najbliżsi… Zbyszek. Rodzice. To ta trójka najczęściej interesuje się moim stanem a jednak i w ich podejściu dużo się zmieniło. Nie dziwię się, bo przecież ile można przejmować się czymś, co się nie zmienia a jeśli już się zmienia to w odwrotnym kierunku od zamierzonego? Ile czasu…?  Pamiętam, kiedy po raz pierwszy pojawiły się symptomy bólowe i Zbyszek „skakał” wokół mnie jak opętany. Dzisiaj bywa tak, że nie pyta o nic. Mówi, że wie wszystko, bo zna już mój wyraz twarzy, poziom…Continue reading Sama.

Prośba i łzy.

Wczoraj udałam się na wizytę do mojego neurochirurga w sprawie dokumentów do refundacji w NFZ. Bałam się bardzo co on powie, jak zareaguje na moją prośbę… Zbyszek pojechał razem ze mną. DOszliśmy do wniosku, że łatwiej będzie, kiedy będziemy razem na tej wizycie.  Kiedy dojechaliśmy na miejsce, musieliśmy chwilę poczekać w kolejce. Siedząc na krzesełku coraz bardziej się denerwowałam. – Boję się, że nie będzie chciał z nami rozmawiać… że się obrazi… – mówiłam cicho do Zbyszka – Coraz bardziej się denerwuje. – Nie masz czym się…Continue reading Prośba i łzy.

Wielka Noc z rodziną.

Minęły święta. Fajny, rodzinny czas. Oczywiście nie obyło się bez spięć, ale niedziela była piękna. Może inaczej napiszę… byłaby piękna, gdyby nie narastający od rana ból. Na szczęście kilka, pierwszych godzin było na granicy mojej wytrzymałości. Jednak popołudniu nie miałam już siły się uśmiechać i rozmawiać. Ból ogarnął wszystkie punkty spustowe, zęby nie dawały mi spokoju a pioruny przeszywały czaszkę raz po razie. – Wracamy do domu – szepnęłam Zbyszkowi i zaczęliśmy się zbierać. Po powrocie…Continue reading Wielka Noc z rodziną.

Zmęczenie.

Jestem zmęczona szukaniem pomocy. Psychicznie i fizycznie. Potrzebuję wsparcia, siły i zdrowia. Chciałabym nie czuć bólu. Kiedy leżę i boli mnie głowa, kiedy przeszywają mnie prądy, naprawdę myślę, że wolałabym żeby to się skończyło, bo życie w bólu nie jest życiem tylko trwaniem w letargu i zmuszaniem się do funkcjonowania, udawaniem przed bliskimi normalności, uśmiechaniem się na siłę. Jestem zmęczona… i czuję się sama w tym wszystkim.

Nieudana próba.

Sporo czasu upłynęło zanim wreszcie mogłam zająć się sobą. Obaj moi chłopcy złapali jakiegoś wrednego wirusa i rozłożyli się na dwa tygodnie. Jak to faceci, kiedy chorują, wymagali pełnej, całodobowej obsługi. W ostatnich miesiącach miałam mnóstwo pracy i musiałam pracować po kilkanaście godzin dziennie a do tego obowiązki domowe… Ech! Padałam na nos! Ale w końcu nadszedł taki czas, kiedy mogłam zadbać o siebie i wziąć proszki od neurologa. Proszki,…Continue reading Nieudana próba.

Dlaczego?

Ciągły ból. Jest i nie znika. Dzisiaj jest ten najgorszy, najstraszniejszy, nie do wytrzymania… Boli tak mocno, że nie chcę istnieć. Boli tak, że dałabym wszystko, no prawie wszystko, żeby się go pozbyć. Ból ogarnia punkt spustowy nad lewą brwią, lewą część nosa i policzek przy nim, zęby, a wręcz kawałek lewej szczęki, miejsce za lewym uchem, lewe oko, czubek głowy… Ból jest stały. Moja lewa ręka traci czucie. To samo…Continue reading Dlaczego?

Ja i mój Jeep.

Mój ukochany Jeep od jakiegoś czasu przeżywa ciężkie chwile. Kilka miesięcy temu jego komputerowe serce wydało smutny dźwięk a na monitorze pojawił się komunikat: „Zleć sprawdzenie hamulca postojowego.” Zaświeciła się żółta ikonka świadcząca o awarii hamulca i ogarnęła mnie groza. Kiedy dojechałam pod dom, Jeep odmówił dalszej jazdy. Kiedy wciskałam pedał gazu, stał w miejscu, buczał, tak jakby miał zaciągnięty hamulec i zupełnie nie chciał ruszyć. Zadzwoniliśmy do serwisu,…Continue reading Ja i mój Jeep.

Strach.

Mam uczucie. Mam uczucie strachu. Pierwszy raz odkąd choruję, ogarnia mnie panika, kiedy czuję, że będzie tylko gorzej. Boję się tak, że zaczynam płakać, w strachu przed cierpieniem, które ogarnie mnie za chwilę… Nigdy nie polubiłam tej choroby. Ale jej się nie bałam. Nienawidziłam. Walczyłam. Próbowałam. Dzisiaj boję się. Boję się, bo czuję się bezsilna.

Wartość życia.

Strach i poczucie bezradności odebrało mi chęć pisania bloga. Kiedy usłyszałam, że nie ma dla mnie ratunku… Kiedy usłyszałam to od znanego neurochirurga… Mój świat się zachwiał. Mogę walczyć bez powodzenia. Mogę próbować, ale muszę mieć NADZIEJĘ. Ten lekarz nie zostawił jej we mnie. Wydarł ją z mojego serca, z mojej duszy. Pozostawił mnie „samą i gołą”. Po nieudanych operacjach, płakałam. Długo trwało zanim podniosłam się z dołka i zaczęłam szukać pomocy dalej. Ale wstałam i walczyłam. Teraz…Continue reading Wartość życia.