Nadchodzi… (cdn.)

– Może zrobię sobie przerwę w pracy? – zastanawiam się patrząc na niedokończony rysunek miśka, który uśmiecha się do mnie z ekranu monitora. Odkładam piórko od tabletu, przeciągam się i wstaję. Jestem zadowolona, rysunek zaczyna nabierać dobrych proporcji. Idę do kuchni. Jeden krok, drugi, trzeci… – Aaaaa! – słyszę swój własny krzyk. Czaszkę przeszył mi niesamowity ból. Trzy, może cztery sekundy uderzenia, którego nie można ani…Continue reading Nadchodzi… (cdn.)

38. dzień

Walczę o swoje prawdziwe życie. Wierzę, że w końcu musi nadejść taki dzień, kiedy nie będę cierpieć. Boli mnie dzisiaj. Bardzo mocno. Prawdopodobnie dlatego właśnie piszę ten tekst… W obliczu bezsilności, pisanie, w jakiś sposób pomaga. Kiedy piszę, mówię o tym, o czym staram się nie mówić do najbliższych. Nie chcę oglądać ich zmartwionych oczu, znieruchomiałej pozy, współczucia… Nie chcę czuć, że obarczam ich swoim ciężarem… Widzę to, kiedy…Continue reading 38. dzień

Nowy Rok

Pierwszego dnia nowego roku obudziłam się z bólem głowy… Jednak zanim nadszedł ten dzień… Powitałam Nowy Rok leżąc na łóżku ze Zbyszkiem, pijąc wino i jedząc makowiec i orzeszki. Było zwyczajnie i bardzo przyjemnie. Tak sobie wtedy pomyślałam, że te zwyczajne chwile są najprzyjemniejsze, najlepsze, że to one budują nasze życie. I chciałam, żeby tamta noc trwała i trwała, i trwała… Ale czas płynie nieubłaganie. Nadszedł pierwszy dzień stycznia i ból. Magia związana…Continue reading Nowy Rok

Nie ma mnie.

Ostatnio nie liczę dni bólu, tylko dni bez bólu, bo tych drugich jest mniej. Po lekkiej poprawie, w ciągu piątkowego popołudnia, wieczorem ból uderzył ze zdwojoną siłą. Wczoraj, przez cały dzień, nieruchomo i niemo leżałam na łóżku. Spałam. Leżałam. Znowu spałam. I znowu leżałam. Dzisiaj odczuwam poprawę o pięć, może dziesięć procent. O ciągłym bólu mówię, kiedy czuję mrowienie, pieczenie skóry (jakby ktoś przypalał ją na ruszcie), kłujące igły, drgania połowy…Continue reading Nie ma mnie.

Furia.

Wczoraj stało się coś dziwnego… Wyszłam na chwilę z domu. Było zimno. Wiał lekki wiatr. Nic mnie jednak nie bolało, nic nie strzelało… Kiedy wróciłam do domu nic nie czułam. Nagle, jak za dotknięciem magicznej różdżki, ból zaczął rozsadzać mi twarz . Rozprzestrzenił się w kilka sekund. Bolały zęby, oko, żuchwa… Płynęły łzy. Strzelały pioruny. Wszystkie objawy pojawiły się niespodziewanie. Zazwyczaj piorun atakował mnie nagle, natomiast ból nadchodził…Continue reading Furia.

Wsparcie.

Kiedy leżysz z bólem i czujesz każdą gałązkę nerwu trójdzielnego… Kiedy leżysz z bólem i nie wiesz już czy lepiej jest żyć z cierpieniem czy też zniknąć… Kiedy Twoje życie ogranicza się tylko do walki z bólem, najważniejsze jest żeby był koło Ciebie ktoś, kto będzie trzymał Cię za rękę. Ktoś kto nie będzie Ci dawał dobrych rad, tylko po prostu będzie koło Ciebie. Obecność kogoś takiego bardzo pomaga. Dzisiaj, wczoraj, przedwczoraj moje ciało przepełnia…Continue reading Wsparcie.

Prawo i empatia.

Kilka dni temu przeczytałam dyskusję internetową, na temat prowadzenia samochodu, przez osobę chorą na neuralgię. W tej rozmowie uczestniczyły trzy a może cztery osoby. Zaskoczył mnie fakt, że wszyscy rozmówcy mieli jedną, jedynie słuszną opinię – „Zakaz prowadzenia dla wszystkich chorych”. W ich tekstach przeczytałam opinie o głupocie, o bezmyślności i lekkomyślności osób, które siadają „za kółkiem”. Wydaje mi się, że jedna z osób odnosiła się do mojego wpisu sprzed kilku miesięcy, w którym opisywałam jak…Continue reading Prawo i empatia.

Dlaczego?

Ból. Chwila ciszy. Ból. Chwila ciszy. Ból. Ból. Coraz większy ból. Coś skacze za uchem. Ból. Siadam na łóżku. – Zaczyna się… – szepczę sama do siebie. Kładę się na boku. Strzał. Zwijam się w kłębek. Ból rozlewa się po wszystkich gałązkach nerwu. Ruszam szczęką. Boli nie do wytrzymania. Zamieram w jednej pozycji, na boku, z nogami podciągniętymi pod brodę. Nie chcę się ruszać, żeby nie wywołać kolejnego strzału ani większego bólu.…Continue reading Dlaczego?

Jeden dzień normalnego życia i nie-jeden piorun.

Normalny dzień… Czwartek był sprawdzianem, który moja głowa niestety oblała. Mimo to, nie zamierzam się poddać, przynajmniej nie tak szybko. Ciało mówi do mnie: – Stop! Zatrzymaj się. Żyj w zgodzie ze swoimi możliwościami. A ja ciągle o tym zapominam. Że mam ograniczenia. Że jestem zaledwie trzy miesiące po drugiej operacji. Że nie wszystko muszę zrobić, bo świat się nie zawali z tego powodu, jak czegoś nie zrobię. Że nie tylko ja umiem robić…Continue reading Jeden dzień normalnego życia i nie-jeden piorun.

Ząb.

Weszłam do gabinetu, do mojego dentysty. Dzisiaj miałam mieć założoną koronkę. Chyba ostatnią. Otworzyłam buzię i poczułam ból. Minuta po minucie ból narastał a ja starałam się sobie wmawiać, że go nie ma. W trakcie cementowania koronki twarz z lewej strony zaczęła drgać. Miałam rękę mojego lekarza w jamie ustnej, bo trzymał koronkę, żeby się dobrze przykleiła i nie mogłam nic zrobić. – Już kończymy – usłyszałam nad sobą głos – Staram się, żeby było jak najszybciej.…Continue reading Ząb.