Płyn mózgowo-rdzeniowy.

Cały czas, od bardzo długiego czasu, boli mnie głowa. Raz mocniej, raz słabiej, ale… właściwie bezustannie… Ból w jakimś sensie jest czymś normalnym w moim życiu. Zupełnie nieakceptowalny, nieznośny, nie do wytrzymania…, ale znany. Tymczasem dzisiaj… Siedziałam przy komputerze i pracowałam. Nagle poczułam płyn z ucha cieknący po policzku. Pobiegłam do łazienki. Myślałam, że to krew, jednak spojrzałam w lusterko i zobaczyłam, że to nie jest krew. To był płyn mózgowo-rdzeniowy. Rozpoznałam go,…Continue reading Płyn mózgowo-rdzeniowy.

Onkologia.

Dzisiaj mam zabieg w Centrum Onkologii. Potwornie boli mnie głowa, ale muszę jechać, bo już raz przekładałam termin z powodu bólu głowy. Wtedy nie mogła się podnieść. Dzisiaj muszę, bo obawiam się, że trzeci termin mógłby być zbyt odległy. W końcu ile razy można zmieniać miejsce w kolejce, do której ludzie czekają miesiącami? Nie boję się zabiegu. Nie boję się wyników. A przecież kłopoty onkologiczne, to nie są takie zwyczajne sprawy. Mimo to, nie boję się, bo dużo bardziej, moje życie,…Continue reading Onkologia.

Zbyszek.

Jest jedna osoba na tym świecie, która jest ze mną ciągle. Widzi wszystko. Ból, strach, łzy, bezsilność, utratę woli… Widzi chęć życia i resztki wiary. Jest ciągle i w jakimś stopniu choruje razem ze mną. Nie boli go fizycznie. Ból jest psychiczny. Kiedy ja leżę i krzyczę z bólu, jest koło mnie. Bez niego dawno już nie miałabym siły żyć. Myślę, że bez niego próbowałabym popełnić samobójstwo. Może nie… bo cały czas mam…Continue reading Zbyszek.

Brak decyzji.

Minęło kilka tygodni od ostatniego wpisu… Pisanie ciągle o tym, że boli, że nie mam już siły… Chciałabym móc napisać coś innego. Dodać nadziei sobie i innym, którzy czytają mojego bloga. Chciałabym powiedzieć, że nawet w beznadziejnej sytuacji można znaleźć drogę wyjścia. Dwa dni temu pisałam maila do mojego taty, który raz jeszcze zaczął pytać się wśród znajomych lekarzy na świecie, czy ktoś nie mógł by mi jakoś pomóc. Niestety diagnozy mailowe bywają bardziej…Continue reading Brak decyzji.

Upadek.

Upadłam. Zemdlałam i porządnie walnęłam się chyba w lewe biodro i lewą stronę czaszki. Napisałam chyba, bo nic nie pamiętam. Oceniać mogę tylko po tym, jak się czuję teraz, dzisiaj… Boli mnie zarówno biodro jak i głowa. O ile z nogą jest coraz lepiej, z godziny na godzinę, ruszam nią coraz sprawniej, pozostał jedynie siniak i lekkie zadrapanie, o tyle ból głowy narasta. Dodatkowo jest mi niedobrze. Potwornie niedobrze. Ale źrenice mam równe.…Continue reading Upadek.

Czas pocieszania.

Ludzie wokół mnie zaczęli mnie pocieszać. Że niby nie mogę nie mieć nadziei. Że trzeba szukać, walczyć… A ja sobie myślę, że walczyłam siedem lat. Szukałam siedem lat. Przeszłam różne diagnozy. Waliłam głową w mur niezrozumienia. I dzisiaj, teraz, nie mam siły… Na co mam liczyć? Na co czekać? Tylko dwie osoby powiedziały coś ważnego, co spowodowało ulgę. Nie mówiły o perspektywach i nieznanych możliwościach. Dwie osoby… Zbyszek. Powiedział, że jeśli rzeczywiście nigdzie nie będzie…Continue reading Czas pocieszania.

Najgorszy dzień.

Dzisiaj przeżyłam najgorszy dzień ostatnich lat mojego życia. A było to tak… Była godzina 6:45 rano. Obudziłam, umyłam, obudziłam też Zbyszka i przed ósmą wyjechaliśmy. Na konsultację, do mojego neurochirurga. Przyjechaliśmy do szpitala. Zaparkowaliśmy samochód. Skierowaliśmy się na oddział, tak znaną już z ostatnich miesięcy drogą. Miałam ze sobą prezent. Cztery obrazki z dziecięcymi ilustracjami, które narysowałam niedawno. Oprawione w passe partout prezentowały się całkiem fajnie. Zamysł mój był taki, żeby w trakcie pobytu chorych…Continue reading Najgorszy dzień.

Cisza i burza.

Po dwóch dniach niesamowitego cierpienia trochę mi odpuściło. Niby jest lepiej, ale nadal czuję ból neuralgiczny. Rany na głowie się goją. To dobrze. Mimo to zaczynam się martwić. Jutro mijają dwa tygodnie od operacji a ja nadal walczę z bólem. – Trzeba czekać – mówi do mnie Zbyszek – To jeszcze zbyt krótki okres. Będzie dobrze, zobaczysz… – Wierzysz w to? – pytam ciągle – Naprawdę w to wierzysz? –Tak. Wieczorem położyłam się.…Continue reading Cisza i burza.

Dom.

Ból. Ketonal zapisany w szpitalu nie wystarcza. Czuję ból czaszki. Ból twarzy. Ból oka… Nie wytrzymuję. Staram się spać, ale nie mogę. Przekroczyłam granicę, próg swojej wytrzymałości. Chciałabym nie istnieć. Leżę i staram się nie oddychać, żeby nie poruszać głową. Mam dość. – Ile jeden człowiek może znieść? To jest już chyba ponad moje siły. Nawet płakać nie mogę, bo boję się, że będzie bolało jeszcze bardziej. Obok mnie jest Zbyszek. Stara…Continue reading Dom.

Re-operacja. Jeszcze raz…

To już dzisiaj. Za oknem wstawało słońce. Zadzwonił budzik. Poszłam pod prysznic. Wpakowałam ostatnie rzeczy do torby. Podjechała taksówka i… ruszyliśmy. Mijaliśmy znane punkty na trasie dom – szpital. Patrzyłam, jak migają za szybami samochodu. Patrzyłam na ludzi spieszących się do pracy. Patrzyłam na psy, na porannym spacerze. Na dzieci biegnące do szkoły… I jechałam. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, czy w tym dniu, mnie zoperują. Nie miałam przecież skierowania. Ale intuicja podpowiadała mi,…Continue reading Re-operacja. Jeszcze raz…