W poszukiwaniu utraconych dźwięków.

Rano pojechałam do Kajetan. Najpierw była kolejka w rejestracji. A potem kolejno… krzesełko w poczekalni pod gabinetem, badanie lewego ucha, badanie prawego… Wstępna diagnoza – płyn mózgowo-rdzeniowy opadł. Może nie trzeba będzie nacinać błony bębenkowej, ale… Zidentyfikowany i nierozwiązany dotąd problem pozostał nadal – nic nie słyszę. Kolejny krok – badanie słuchu. Wsłuchując się w dźwięki dobywające się ze słuchawek nałożonych na moją obolałą głowę, w skupieniu…Continue reading W poszukiwaniu utraconych dźwięków.

Piąta doba po operacji. Powrót do domu.

Rano, podczas obchodu, odwiedziło nas trzech, młodych lekarzy. – Dzisiaj wraca Pani do domu – oświadczył jeden z nich, do mojej współlokatorki. – Sprawdzimy jeszcze dzisiaj czy krwiak się zmniejszył, ale zabieramy już kartę. Wszystkie wytyczne odnośnie dalszego postępowania będą umieszczone w wypisie. U Nicoli po zabiegu pojawił się ogromny krwiak. Dostała leki, sterydy. Krwiak miał się zmniejszyć. Patrzyłam na nią i zastanawiałam się nad decyzją lekarzy. Jak mogą wypisywać dziewczynę, nie mając…Continue reading Piąta doba po operacji. Powrót do domu.

Czwarta doba po operacji.

Obudziłam się na obchodzie. Była niedziela, więc przyszedł do nas jeden lekarz. – Panie doktorze, mam jedno pytanie – zawiesiłam głos na chwilę – jedną obawę. Cały czas nie słyszę na lewe ucho. W ogóle, nic a nic. Czy to normalne? Minęło już kilka dni. Nic się nie zmienia. – Przejdzie – usłyszałam w odpowiedzi. Pisali do mnie ludzie, ale choć odrobinę byłam przytomniejsza, nie miałam nadal siły odpowiadać. Ten obowiązek…Continue reading Czwarta doba po operacji.

Trzecia doba po operacji.

Obudziłam się rano. Wreszcie ten obrazek, w swojej głowie, pamiętam bardzo wyraźnie!!! Do Nicoli miała przyjechać mama i rodzina. Poszłyśmy na mały spacer. Bardzo krótki, ale… Dzwoniłam do Zbyszka. Dużo spałam. Co kilka godzin dostawałam nadal kroplówki przeciwbólowe i antybiotyk. Tabletki ze sterydami i osłonowe. Koło czternastej przyszła mama z rosołkiem. Przyniosła też czajnik. Rozmawiałyśmy. Byłam szczęśliwa. – Nie czuję w ogóle mrowienia, pieczenia, nie mam strzałów! –…Continue reading Trzecia doba po operacji.

Druga doba po operacji.

Pamiętam, że było za dużo osób w sali numer pięć i postanowiono rozwiązać ten problem. Jedną z pacjentek była młoda dziewczyna, Nicola. Kilka dni po operacji glejaka. Tego dnia płakała. Pamiętam ten moment i pamiętam, że dałam jej chusteczki z Myszką Miki, mówiąc, że to szczęśliwe chusteczki, które jej pomogą. Nie wiem kiedy, ale mnie i Nicolę przeniesiono na salę numer trzy. Mały, kameralny pokoik z dwoma łóżkami. Ja znalazłam się na łóżku pod oknem. Mam…Continue reading Druga doba po operacji.

Pierwsza doba po operacji.

O poranku obudziły mnie dźwięki. Bolała mnie głowa. Dostałam od razu kolejne, przeciwbólowe kroplówki. – Nie wiem dlaczego, ale według moich obserwacji… – mówiła pielęgniarka, stojąc nad moim łóżkiem – …osoby z neuralgią boli dużo mocniej po operacji niż innych chorych, po innych zabiegach. Dlatego jeśli tylko ból będzie się nasilał, niech Pani o tym mówi. Dobrze Pani zniosła narkozę. Nie było wymiotów. Śpi Pani cały czas. Jest dobrze.…Continue reading Pierwsza doba po operacji.

Dzień, który miał odmienić moje życie.

Epizod.01 Obudziliśmy się po piątej. Prysznic. Pakowanie ostatnich rzeczy. Cisza. Pojedyncze słowa. Śniadanie dla Jasia, który spał smacznie z ręką zawiniętą na głowie. W końcu wyszliśmy. Było jeszcze ciemno. Taksówka stała z drugiej strony kamienicy. Było zimno. Dotarliśmy do samochodu i upchnęliśmy się na tylnym siedzeniu. – Jedziemy do kliniki neurologicznej – rzucił Zbyszek i ruszyliśmy. Patrzyłam na obrazki za szybą. Okazało się, że pomimo tak wczesnej pory na Trasie Łazienkowskiej jest…Continue reading Dzień, który miał odmienić moje życie.

Jeden dzień.

Został jeden dzień. Jutro operacja. Dzisiaj za pięć godzin idę do szpitala i… boję się. Wiem, co podpowiada mi rozum, ale moje emocje już dawno nie są racjonalne. Wczoraj wieczorem Zbyszek przytulił mnie wieczorem i mówił… Przypominał mi dlaczego to robię, jak inaczej może być, że to szansa na lepsze życie dla nas… A ja? Płakałam. Strach przed bólem… Przed tym, że się nie uda… Po prostu. Pójdę dzisiaj do szpitala. A jutro… Będzie to, co ma być.…Continue reading Jeden dzień.

Sześć dni.

Zostało sześć dni do operacji. Wczoraj wieczorem zrobiłam coś, czego chyba robić nie powinnam. Obejrzałam film z dość dokładnym opisem przebiegu mikrodekompresji. Dwóch lekarzy opowiadało o poszczególnych etapach, dodatkowo pokazując na slajdach wszystko to, o czym mówili. Schematyczne rysunki nie wywołały we mnie takiej reakcji, jak ujęcia z przebiegu operacji, jakiegoś bezimiennego pacjenta. Najbardziej uderzył mnie moment, kiedy neurochirurg wycinał “dziurę” w czaszce… Fachowo mówi się na to kraniotomia. Chodziłam…Continue reading Sześć dni.

Siedem dni.

W niedzielę, kilka dni temu byłam u mojej przyjaciółki. Choruje na SM, od lat. Jednak dopiero od roku, może dwóch lat ma silniejsze objawy. Pojawiły się częstsze rzuty, które wpłynęły na jej możliwość poruszania się, na zmęczenie… Objawy, które ją przygnębiają, które odbierają chęć życia. Patrzę na nią i widzę, że się poddała. Jeszcze nie całkowicie, ale… Kiedyś miała energię, chciała dużo a może nawet więcej… Dzisiaj wykonuje minimum, które…Continue reading Siedem dni.