Refundacja leczenia za granicą.

Myśląc o wyjeździe do Berlina nie mogę zapomnieć o pieniądzach, które musiałabym mieć, żeby wykonać tam zabieg. Dlatego postanowiłam odwiedzić NFZ i zapytać o możliwości refundacji. Pojechałam tam razem ze Zbyszkiem. Weszliśmy do budynku, gdzie kłębił się tłum ludzi.  Chcieliśmy załatwić dwie sprawy – Europejską Kartę Zdrowia i uzyskać informację o możliwości refundacji leczenia za granicą. Pobraliśmy numerek. Okazało się, że przed nami jest zaledwie 117 osób. Wykorzystując czas podeszłam do okienka nad którym widniał napis:…Continue reading Refundacja leczenia za granicą.

Fakty.

Od jakiegoś czasu, kiedy rozmawiam z kimś, kto trochę orientuje się, co dzieje się w moim życiu, słyszę pytania o wyjazd do Berlina… – Kiedy jedziesz? – pada pytanie – Na pewno tam Ci pomogą. Będzie dobrze – słyszę po chwili. Zadziwiające jest to, że większość ludzi ufa, że na zachodzie mogą lepiej pomóc. Jakoś nikt nie ma tego samego przekonania do opieki medycznej w Polsce. Zastanawiające, smutne i prawdziwe. Nasi lekarze nie są głupsi od innych,…Continue reading Fakty.

Kierunek – zachód.

Któregoś dnia, na początku roku miałam wizytę u mojego dentysty. Tam spotkałam kobietę, która także walczy z neuralgią. Opowiedziała mi o klinice w Berlinie, gdzie zajmują się takimi przypadkami, jak nasze. Ona próbowała tam się dostać, jednak wycena operacji przerosła jej możliwości. Było to podobno dwieście tysięcy euro. Próbowała poprosić o refundację w NFZ, ale usłyszała, że taki zabieg wykonuje się w Polsce, w związku z czym nie będą go refundować, bo może go wykonać we własnym…Continue reading Kierunek – zachód.

Nieudana próba.

Sporo czasu upłynęło zanim wreszcie mogłam zająć się sobą. Obaj moi chłopcy złapali jakiegoś wrednego wirusa i rozłożyli się na dwa tygodnie. Jak to faceci, kiedy chorują, wymagali pełnej, całodobowej obsługi. W ostatnich miesiącach miałam mnóstwo pracy i musiałam pracować po kilkanaście godzin dziennie a do tego obowiązki domowe… Ech! Padałam na nos! Ale w końcu nadszedł taki czas, kiedy mogłam zadbać o siebie i wziąć proszki od neurologa. Proszki,…Continue reading Nieudana próba.

Diagnozy.

Przeczytałam właśnie tekst o reżyserce filmów dokumentalnych, Magdalenie Piekorz (Wysokie Obcasy, 13 stycznia 2018 roku). To historia, wcale nieodosobniona, w polskiej rzeczywistości. To historia o drodze, jaką przeszła bohaterka, w trakcie stawiania diagnozy. O tym, jak z zupełnie zdrowej osoby stała się wrakiem człowieka. O tym jak wszystko zaczęło się sypać, jak przestała pracować, jak jej życie się zmieniło. Ostatecznie okazało się, że ma neuroboreliozę. W tej chorobie…Continue reading Diagnozy.

Dlaczego?

Ciągły ból. Jest i nie znika. Dzisiaj jest ten najgorszy, najstraszniejszy, nie do wytrzymania… Boli tak mocno, że nie chcę istnieć. Boli tak, że dałabym wszystko, no prawie wszystko, żeby się go pozbyć. Ból ogarnia punkt spustowy nad lewą brwią, lewą część nosa i policzek przy nim, zęby, a wręcz kawałek lewej szczęki, miejsce za lewym uchem, lewe oko, czubek głowy… Ból jest stały. Moja lewa ręka traci czucie. To samo…Continue reading Dlaczego?

Nadzieja umiera ostatnia…

Kiedy zaczynałam pisać mojego bloga, myślałam, że opiszę historię osoby, która podjęła walkę z chorobą i wygrała. Nie wiedziałam wtedy, ile czasu zajmie mi poszukiwanie drogi do zdrowia, ale miałam głęboką wiarę, że mi się uda. Wiedziałam, że jestem silna, że łatwo się nie poddaję, że jestem optymistką i wydawało mi się, że to wystarczy, żeby wygrać. Chciałam dać nadzieję wszystkim chorym na neuralgię nerwu trójdzielnego. Nadzieję na to, że mogą być zdrowi… Blog miał być historią człowieka, który walczył i wygrał.…Continue reading Nadzieja umiera ostatnia…

Tata.

Mój tatuś jest profesorem neurobiologii i usilnie, od wielu, wielu lat, wykorzystując swoje znajomości na całym świecie, stara się znaleźć dla mnie pomoc. Myślę, że czuje odpowiedzialność za stan mojej choroby dlatego, że jest rodzicem. Ale też dlatego, że sam zajmuje się badaniem mózgu i wydaje mu się, że jeśli poświęcił na to całe, swoje dorosłe życie, to powinien umieć i móc mi teraz pomóc. Zupełnie i nigdy tego od niego nie wymagałam. Nie jest przecież lekarzem. Jednak mój Tatuś…Continue reading Tata.

The end. (lecznicza marihuana)

Ostatnio jestem tak zagoniona, że nie miałam chwili czasu, żeby usiąść i opisać zakończenie mojej historii z marihuaną a zatem… Mniej więcej dwa tygodnie temu, w sobotę, pojechaliśmy do Fundacji, do lekarza, który przepisał mi Sativex. Potwierdził moje przypuszczenia, że jestem uczulona na marihuanę i nie będę jej mogła brać. Podobno rzadko się to zdarza, ale się zdarza. No i trafiło na mnie 😉 Ech! Chyba nie mam szczęścia… Kiedy opowiedziałam o całej sytuacji mojej przyjaciółce, usłyszałam od niej: – No wiesz co?!…Continue reading The end. (lecznicza marihuana)

Wojowniczka.

To piękny dzień, żeby zmienić coś w swoim życiu. Żeby o nie zawalczyć. W lodówce, już po raz drugi, stoi opakowanie leku Sativex. Mam nadzieję, że tym razem się nie przeterminuje 😉 Po wizycie u „lekarza bólu”, zdecydowałam się na jego kupno. Sativex. Działanie leku jest dwuskładnikowe, w odróżnieniu od oleju konopnego, dostępnego w internecie, bez recepty. Podczas badań klinicznych stwierdzono, że organizm człowieka sam wytwarza tzw. endokannabinoidy, które mają ogromny wpływ na działanie układu…Continue reading Wojowniczka.